„Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie
Moimi świadkami.” /Dz 1, 8/
Kim jest świadek? To ktoś, kto widział, spotkał i potwierdza
prawdziwość. Świadek Jezusa powinien mieć jeszcze jedną bardzo ważną
cechę – musi być odważny. I to właśnie jest wielki dar Ducha
Świętego. Pewnie Apostołowie nie bardzo rozumieli słowa Mistrza,
który mówił o Duchu, ale później, po doświadczeniu Pięćdziesiątnicy,
dotarło do nich, jak wielki „Prezent” otrzymali. Jednak Boże dary są
nie tylko dane, ale i zadane. Nie dziwi więc, że sami stali się
pełnymi odwagi świadkami.
Nie dziwi też, że podczas ŚDM w Sydney, gdzie młodzi wpatrywali się
w Trzecią Osobę Trójcy Świętej, papież Benedykt XVI wezwał ich do
„pomocy w budowaniu świata, w którym dar życia od Boga jest
przyjmowany z radością, szacunkiem i troską”. Ta pomoc nie polega
jedynie na spektakularnych, pojedynczych akcjach (choć i takie są
potrzebne), lecz na świadectwie życia – czasem cichym, ale pełnym
miłości… Nie jest najważniejsze, czy ktoś mówi kazanie do kilkuset
osób – jak to robi kapłan, czy też rozmawia o „aniołkach” z jednym
małym dzieckiem – jak to robi mama w domu. Najistotniejsze, by była
miłość i chęć przekazania Dobra.
Piękna w działaniu Ducha Świętego jest owa różnorodność darów,
dlatego nie powinniśmy zazdrościć, że ktoś otrzymuje więcej czy
inaczej. Bóg każdą „szklankę życia” chce napełnić po brzegi,
pozwólmy Mu więc działać. Może nie zawsze otwieramy się na Jego moc?
Może tylko „od święta” prowadzimy dialog z Niebem? Ojciec Święty
wskazywał w Sydney, jak wielką rolę ma „modlitwa codzienna, modlitwa
osobista w ciszy naszych serc i przed Najświętszym Sakramentem oraz
modlitwa liturgiczna w sercu Kościoła”. Niech najbliższy czas –
kilka tygodni oczekiwania na Uroczystość „Zielonych Świąt” – stanie
się prawdziwym oczekiwaniem na Tego, który daje siedmiorakie, a więc
po prostu różnorodne dary.